wtorek, 18 marca 2014

Moja przygoda z językiem francuskim

Witam wszystkich gorąco w poście, który mimo, iż o języku, będzie inny niż wszystkie pozostałe.
Po pierwsze wpisuje się on w PROJEKT JĘZYKOWY Klubu Polki na Obczyźnie. Jestem zachwycona odzewem, z jakim spotkał się ten projekt. Wszystkim bardzo, bardzo dziękuję!
Po drugie po raz pierwszy będę pisać o dwujęzyczności nie dzieci, ale o moich przeżyciach językowych :)
Zainteresowanych tematem wychowania dwujęzycznego zapraszam natomiast serdecznie do poczytania tekstów o dzieciach dwujęzycznych oraz szerzej o dwujęzyczności.

Kiedy zaczęła się moja przygoda z językiem francuskim?
Działo się to jeszcze w Polsce komunistycznej, Polsce zamknietych granic i lęków. W Polsce, gdzie miało się dostęp do niezagrażających dzieł klasycznych lub też bezpiecznych, ocenzurowanych, niewinnych pozycji.
A jednak jedna z nich sprawiła, że w sposób nielegalny, jako dziecko, udałam się na Zachód.
Zanim jeszcze dowiedziałąm się, że język francuski należy do języków romańskich, wywodzi się z łaciny, że dzięki koloniom jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych języków na świeci, że ma trudną wymowę, itd. itd., przeczytałam jako dziesięciolatka książkę Nienackiego Pan Samochodzik i Fantomas. Rzecz działą się we francuskich zamkach nad Loarą i tak mnie zafascynowała, że jasnym się stało, iż francuskiego nauczyć się muszę. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że język jest piękniejszy niż zamki moich marzeń..


Minęło kilka lat, ale Fantomas nie dał się wyprosić z mojego życia. W liceum walczyłam o to, aby nie zostać przydzieloną do klasy z obowiązkowym rosyjskim. Znalazłam się w grupie kilkunastu szczęściarzy siedzących w ławeczkach naprzeciwko "Pani od Francuskiego". Pani miała niewiele więcej lat od nas, i chyba była jeszcze bardziej od nas stremowana. To była jej pierwsza posada po studiach. Poźniej w prywatnych partnerskich rozmowach zwierzała się ze swoich wątpliwości co do własnej wiedzy i akcentu, znajomości terminologii... Ale Pani ta, oprócz jednak dużych wiadomości, miała coś, czego życzyłabym wszystkim nauczycielom - entuzjazm i autentyczną miłość do języka i kultury francuskiej. Tą pasją zdołała nas zarazić.
Z Panią wybieraliśmy się wirtualnie na Champs Elysées, recytowaliśmy bajki de La Fontaine, jeżdziliśmy do Krakowa na francuskie filmy, uczyliśmy się śpiewać wraz z Edith Piaf i Jacquesem Brelem...Czy jest coś piękniejszego niż francuska piosenka?





Po latach przeczytałam książkę Antoniego Libery pod tytułem MADAME.
Oczywiście kontekst nie do końca identyczny i relacja między osobami inna, ale jest ten subtelny rys, który każe mi natychmiast przywołać w pamięci moją "Panią od francuskiego". Świetna książka, tym, którzy jeszcze nie znają gorąco ją polecam.



Po liceum i maturze pisemnej z języka francuskiego, ropoczął się mój okres wrocławski, a wraz z nim zajęcia w Alliance Française. Oprócz klasycznych lekcji, wspominam z sentymentem bibliotekę ośrodka, krótkie stypendium w Normandii wygrane w jakimś konkursie, spektakle i oczywiście videotekę.
Spędzałam wiele czasu w tym ciemnym, zasłonionym grubymi storami  pomieszczeniu, gdzie na ekranie można było  zaprzyjaźnić się z Catherine Deneuve, Audiardem, czy z Jean-Louis Trintignant.
Oprócz filmów francuskich twórców, były też filmy z francuskiego okresu Kieślowskiego. Wspaniałe filmy, dwujęzyczne. Podwójne życie Weroniki i oczywiście Trzy kolory. Jakby to określili sami Francuzi sublime. Były takie chwile, kiedy co kilka sekund robiłam stop klatkę i zapisywałam dialogi bohaterów. Te z Podwójnego życia Weroniki posłuzyły nawet kiedyś na zupełnie szalonym egazminie z psychiatrii na trzecim roku...



Później było jeszcze wiele podróży do Francji, bardziej lub mniej zaplanowanych czy spontanicznych, studia w Poitiers, praca w Arce, wiele lektur, filmów, rozmów, spotkań...
Wakacje przerodziły się w rzeczywistość i dzisiaj mija już ósmy rok, jak osiadłam we Francji na stałe.
Nasza rodzina jest dwujęzyczna, dzieciom staram się przekazać miłość do polskiej kultury i języka, o naszych językowych sposobach, radościach i perypetiach, o tym jak przekazanie polskości potomstwu jest ważne, możecie poczytać regularnie na blogu.

Czy uważam siebie samą za osobę dwujęzyczną?
Według definicji Leonarda Bloomfielda raczej nie, gdyż nie władam polskim i francuskim jak dwie osoby jednojęzyczne. Zaczai się jeszcze jakiś błąd, obcy akcent, niezrozumienie jakiegoś rzadkiego wyrażenia...
Ale czuję się zdecydowanie dwujęzyczna, opierając sie na tym, co o tym fenomenie mówi François Grosjean. Używam bowiem na codzień obu języków, i są nawet dziedziny, w których to po francusku mam większy zasób słownictwa, na przykład w zakresie pewnych aspektów specjalistycznych związanych z moim zawodem, teorii, które w języku polskim nie zostały jeszcze rozwinięte. Sa też francuskie słowa, które moim zdaniem lepiej oddają rzeczywistość - np. vulnérable (fr.) tłumaczony na polski jako poddatny na zranienie...
Czym jest dla mnie polski? Wszystkim, moimi korzeniami, moją historią, moimi przeżyciami, moim głebokim Ja, moimi przyjaźniami, pisaniem, do którego z ogormną radością niedawno wróciłam. 
Czym jest dla mnie francuski? Przygodą, pasją, miłością, latarnią, z której mogę spojrzeć na wiele rzeczy z dystansem, inaczej, wyjściem w kierunku Innego, moim dopełnieniem.


Źródło Internet

Jeżeli chcecie poczytać o tym, jak inny język może stać się trampoliną, oknem na świat, otwarciem oczu, otwarciem ust i serca, zapraszam TUTAJ.
A tego właśnie Wam wszystkim życzę, aby inny język i inna kultura wzbogaciły Waszą polską tożsamość, sposób przeżywania świata, samego siebie, relacji z innymi, aby uzdrawiały, uwalniały, czyniły z Was szczęśliwych Polaków na obczyźnie!




26 komentarzy:

  1. Piękne te Twoje przeżycia związane z językiem francuskim. Aż żal, że w liceum nie przyłożyłam się bardziej do nauki. Dla mnie to był trudny język, chociaż taki piękny i ostatecznie na maturze wybrałam angielski. Miałam wspaniałą nauczycielkę francuskiego w pierwszej klasie, potem co kilka miesięcy je zmieniano, więc nasza klasa udawała, że nic się nie nauczyliśmy i każdy z nauczycieli zaczynał od nowa. Teraz to już naprawdę niewiele pamiętam z francuskiego, ale może byłoby mi już łatwiej do niego wrócić... Dla mnie francuski to kwintesencja elegancji.
    Co do "Madame", czytałam wiele lat temu, ale nadal pamiętam jakie wzbudzała wtedy we mnie emocje.
    I masz rację, Faustyno, fakt mieszkania w innym kraju, posługiwanie się innym językiem, obcowanie z inną kulturą, sprawia, że jesteśmy bogatsi. I inaczej patrzymy na pewne sprawy. Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makowa Pani, niesamowitym odkryciem bylo dla mnie kilka lat temu, ze jezyk francuski jest bardzo zblizony do jezyka wloskiego. Dzieki znajomosci jednego mozna stosunkowo szybko poczynic postepy w drugim. Nie wszystko wiec moze stracone!? Zawsze mozna sie jeszcze jezykowo wzbogacic.
      A Madame...och, co to rzeczywiscie za ksiazka...
      Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!

      Usuń
  2. Cudownie napisane. Historia lubi płatać nam figle, pomyśl tylko co by było gdyby nie Pan Samochodzik? Czy losy tak samo by się potoczyły? Francuski zawsze kojarzył mi się z językiem bardzo trudnym nie tylko w gramatyce ale też w wymowie, dlatego też należy Ci się szczególny szacunek za chęci do nauki od młodych lat :) pozdrawiam serdecznie // k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, dziekuje! Wiesz, ze i ja czasami o tym mysle, co by to bylo gdybym nie wpadla na Pana Samochodzika? Pozostaje tez pytanie czy to Los czy Przeznaczenie? :)
      Pozdrawiam Cie bardzo cieplo!

      Usuń
  3. Wspaniały wpis.
    Tak ważne jest mieć dobrego nauczyciela, który potrafi pomóc w rozwoju danego zainteresowania.
    Języka francuskiego niestety nie znam, ale uwielbiam jego brzmienie i mogłabym go słuchać godzinami.
    Ciekawa jestem dlaczego tak jest, że bardziej lubimy taki, a nie inny język ??
    Ja z łatwością nauczyłam się j. hiszpańskiego i j.greckiego, a niestety j. niemieckiego, czyli języka kraju w którym mieszkam nie lubię i nie mam chęci do jego nauki.

    Pozdrawiam serdecznie i gratuluję pomysłu na tak interesującą i przeydatny temat
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,
      Dziekuje. Ciesze sie, ze tutaj zagladnelas!
      jezeli uwielbiasz sluchac francuskiego, to moze nie jestes tak daleko od wyciagniecia do niego reki, a nawet ucha i ust? :)
      Jezeli tylko masz ochote i znasz hiszpanski, nauka francuskiego bylaby latwiejsza, jak juz pisalam Makowej Pani.
      Nie ma to jak sobie posluchac Jacquesa Brela ze zrozumieniem...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Stęskniłam się za twoim pięknym pisaniem...pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, robie co moge :) stesknilam sie za Twoimi komentarzami...Calusy!!!

      Usuń
  5. Pieknie piszesz, Bede zagladac :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezwykle mi milo! Bardzo chetnie do Ciebie zajrze, tylko prosze o namiary. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Pięknie napisane. Ostatnie zdanie ... o to w sumie chodzi w tej wędrówce po świecie. Francuski, to mój wyrzut sumienia. Dawno temu, jak ten czas szybko płynie, nawet maturę zdawałam z niego. Dzisiaj praktycznie nic nie pamiętam. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezyk jest jak plywanie, trzeba na nowo odwazyc sie wskoczyc do wody, pocwiczyc troche i powoli dochodzi sie do formy. Nie miej wyrzutow sumienia, francuski gdzies w Tobie spi, trezba go tylko obudzic.
      pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i zycze udanego skoku! :)

      Usuń
    2. Spróbuję :) Pozdrawiam z wiosennego Wiednia.

      Usuń
  7. Cudownie napisane, Madame ;).
    Bardzo lubie Twoja lekkosc a jednoczesnie tresciwosc. I chociaz moja przygoda z francuskim jest zupelnie inna, bo "od zawsze", ze wzgledu na bliskosc cioci filologa angielskiego, fascynowal mnie wlasnie jezyk wyspiarzy, to los splatal mi figla i przygoda z francuskim zaczela sie od poznania przyszlego szanownego malzonka. Mimo braku takiej, jak Twoja fascynacji doskonale odnajduje sie dzisiaj w tym, co napisalas o poslugiwaniu sie codziennie dwoma jezykami, latwosci oddania pewnego zwrotu lub niuansow wyrazen. Podobnie, gdyby ktos kilka lat temu mi powiedzial, ze bede studiowac po francusku dziedzine taka, jak...medycyna chinska, patrzylabym na niego z duuuzym poblazaniem. A dzis? Czasem podczas konsultacji z polskimi kolezankami jestem zmuszona uzyc francuskiego zwrotu. Dziekuje Ci za bloga, za dzielenie sie swoimi doswiadczeniami i pomyslami. I niech sie wszystko pozytywnie kreci ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci Madame :)
      Los plata figle i nawet jak sie kocha francuski, to nie do konca planuje sie zostac we Francji. A pozniej zycie sprawia, ze tak jednak sie dzieje :)
      Dzieki za Twoje slowa! po takich komentarzach mam wiecej motywacji do pisania, ktore ostatnio musialam ze wzgledow rodzinnych troche ograniczyc.
      Pozdrawiam Cie bardzo, bardzo serdecznie!

      Usuń
  8. Świetny post! Zupełnie inny niż wszystkie wcześniejsze w naszym cyklu.
    Każdy z nas ma zupełnie inne małe przeżycia, które kształtują naszą osobowość i nasze życie. Ja na przykład nigdy nie pokochałam języka francuskiego i nawet nie chciałam się go uczyć, a Pan Samochodzik i Fantomas też był jedną z moich ulubionych książek (mniej więcej w tym samym czasie, co dla Cienie). U mnie raczej wywołał tęsknotę za pięknymi miejscami - to mniej więcej wtedy zapragnęłam zwiedzać świat.
    Pozdrawiam serdecznie, Faustyno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, witam jeszcze jedna wielbicielke Fantomasa :)
      A francuski faktycznie kocha sie albo nie. Ale nic na sile :) A jaka jest Twoja jezykowa milosc?
      Pozdrwaiam Cieplo Gosiu!

      Usuń
  9. Świetny post! Zupełnie inny niż wszystkie dotychczas w naszym cyklu. To takie ciekawe, że nasza osobowość i nasze życie są tak silnie kształtowane przez drobne zdarzenia. Ja na przykład nigdy nie poczułam tego, co Ty, do języka francuskiego, mimo że "Pan Samochodzik i Fantomas" był również moją ulubioną książką w dzieciństwie. Poczułam wtedy raczej potrzebę poznawania świata i szukania miejsc tak pięknych, jak zamki nad Loarą.
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo piękna notka Faustyno ! pięknie osobista.. hihi i ja zaczytywałem się w Panu Samochodziku i pamiętam Fantomasa także choć moją ulubioną była ta z Templariuszami :^)
    przyznam się wzruszyłem się troszkę bo i ja dorastałem jeszcze za głębokiego komunizmu i mialem podobne ciągtki może bardziej krajobrazowe niż językowe ciągnęło mnie do bezkresnych krajobrazów Ameryk i do wolności słowa i człowieka w Stanach
    bardzo dziękuję, że wspomniałaś o naszym mistrzu filmowym Krzysztofie Kieślowskiego .. Podwójne Życie Weroniki i Czerwony to jedne z najbliższych mi w sercu doznań artystycznych .. po raz pierwszy widziałem Podwójne Życie Weroniki już w Stanach w małym kinie studyjnym na uniwersytecie Rice w Houston .. film zrobił wielkie wrażenie na widowni i wiele osób po seansie spontanicznie wstało i klaskało ..byłem tak niesamowicie dumny ze sztuki Kieślowskiego :^))

    .. 'vulnerable' to chyba z łaciny jakby ..po polsku - 'zagrożona/y'

    bardzo ciepło pozdrawiam wiosennie :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, witaj!
      tak jakos mi osobiscie wyszlo, ale o francuskim to nie moge niesosobiscie :)
      Niesamowite, ze Ty takze odczules to pragnienie uwolnienia sie od przytlaczajacej, zamknietej, komunistycznej rzeczywistosci, i ze tego uwolnienia przeciez dokonales!
      Co do Czerwonego... to moj najukochanszy z Trzech Kolorow...przepiekny.
      Dzieki za podanie sensu "vulnerable", do mnie wlasnie to tlumaczenie francuskie najbardziej przemawia.
      Pozdrawiam slonecznie z Paryza, ktory budzi sie do zycia :)

      Usuń
  11. z lekkim poślizgiem ale przeczytałam właśnie Twój post i choć nie podoba mi się j. francuski to piszesz o nim tak, że jeszcze raz przemyślę, czy rzeczywiście go nie lubię:)) Za to książkę Madame pochłonęłam w jedną noc:))
    No i jeszcze raz bardzo dziękujemy za przygotowanie projektu, zrobił furorę:))
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemysl, przemysl, nie wiadomo co z tego wyniknie:) ja za to bardzo lubie wloski :)
      I cieszymy sie niezmiernie z Ela, ze projekt cieszyl sie takim powodzeniem, juz zaczynamy myslec o nastepnym :)
      Cala przyjemnosc po naszej stronie! I ogromne dzieki dla Ciebie i ekipy za istnienie Klubu Polki!

      Usuń
  12. Trafilam tu przypadkiem i bardzo sympatyczny wpis. Ja tez zyje we Francji ale nie uwazam sie za osobe dwujezyczna gdyz calym sercem jestem Polka, a moj francuski wciaz ma wiele brakow. Pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj serdecznie w naszych progach Edyto!
      To czucie sie dwujezycznym lub nie jest bardzo zagdakowe, bo mozna sie chyba czuc doglebnie Polka i byc osoba dwujezyczna, mozna tez wedlug niektorych specjalistow popelniac bledy i tez byc osoba dwujezyczna...Takie to jednak trudne czasem do ogarniecia.
      Pozdrawiam cieplo spod Paryza. A moze Ty tez gdzies niedaleko?

      Usuń
  13. Faustyno, przyjemnie jest odtwarzac z Toba Twoja droge do francuskiego! B
    Co sie rzuca w oczy, to ze to fascynacja przez kulture! Ja uczylam sie w liceum, ale mialam mala wiare w siebie plus bylam w klasie angielskiej wiec mimo niezlych wynikow, chcialam porzucic ten francuski. Tymczasem na studiach kazano mi obowiazkowo kontynuowac oba jezyki wiec przerazona egzaminem zapisalam sie na kurs i... Moja milosc do francuskiego rozkwitla!:) co ciekawe dzisiaj uwazam sie za osobe dwujezyczna, abstrahujac od definicji, od popelnianych bledow i polskiego jako pierwszego i kochanego jezyka. I tu zaczynaja sie schody, bo... Moj partner mowi coraz lepiej po polsku i naprawde mozemy juz prowadzic dlugie rozmowy, zdecydowalismy, ze przyjmiemy strategie Minority language at home. Problem jest tylko taki, ze im dalej w las, tym... Irytuje mnie to ciagle rozmawianie z nim po polsku! Nie z jego powodu, ale mojego, czuje sie, jakby mi cos zabierano i coraz czesciej uparcie to ja wracam do francuskiego... Moze gdy juz bedziemy we trojke, zaczne inaczej to odbierac, ale zastanawiam czy nie masz takiego problemu?
    Mam nadzieje, ze nie masz mi za zle tego épanchement :) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że mogłam sobie podczytać o Twojej historii z j. francuskim. Sama wybieram się do Aliance Francaise od stycznia, bo po między moim poziomem rozumienia tekstu i ze słuchu, a poziomem używanej gramatyki jest przepaść ogromna. Całe szczęście mają specjalny kurs dla takich jak ja, co to woadają między poziomy :-) Po tym jak moim silnym obcym językiem w szkole był angielski, po tym jak z 5 lat niemieckiego nie wiem nic, i po tym jak próbowałam się nauczyć hiszpańskiego, znajomi wróżyli mi męża z Meksyku, stanął na mojej drodze pewien Francuz i przygoda się zaczęła. Ciekawie jest poczytać jak to potoczyło się u innych

    OdpowiedzUsuń