Nasz wydarzył się w pewne czerwcowe popołudnie, które ciepłym słońcem przytuliło dwie pary małych stópek. Cud namacalny, każdym milimetrem pachnących ciałek uświadamia światu ich istnienie, i nasz cały świat zaczyna wokół nich wirować. Letni wiatr głaszcze ich ciemne włoski i suszy kropelki mleka na policzkach, kolory październikowych liści karmią te jeszcze "nie wiadomo po kim" oczy, a jesienny deszcz uspokaja nie zawsze znane nam tęsknoty. Pory roku przychodzą jedna po drugiej, a chłopcy rosną pod dobrym okiem patrona ich narodzin Jana Chrzciciela...
Razem tylko i aż od czterech już długich miesięcy, pełnych nowych odkryć, wielu wzruszających gestów, niejednej pomocnej dłoni i życzliwego słowa, czasem lęków, często zmęczenia, zawsze szczęścia z łezką w oku...Taki jest nasz cud.
Już pierwsze uśmiechy, już A GA, A GU z usteczek, już czas, aby wrócić choć trochę do pisania o dzieciach dwujęzycznych, dla dzieci Waszych i moich, których w taki cudowny sposób podwoilśmy liczbę :)
Nie mogłam się powstrzymać, choć zwykle niewiele tu fotografii moich dzieci... :)
Autorem zdjęcia jest fotograf, nasza przyjaciółka Jeanne Groues