czwartek, 16 maja 2013

O jeden kraj za daleko...

Mieszkam we Francji i generalnie bardzo lubię to miejsce. Czasami jednak czuję, że to daleko. O jeden kraj za daleko...Dzielą mnie z Polską jakieś granice, kilometry, koszta, różnice mentalności. Gdyby przybliżyć się przynajmniej troszke, przeskoczyć jakieś inne państwo lub dwa, choć o linię graniczną się otrzeć, wiedzieć, że jednym rzutem beretu stanę w progu mojego dziecinnego domu...W kaju przygranicznym chociaż zamieszkać, przez osmozę jakoś sie tej Polski nałapać, kupić ser biały blisko granicy, poczuć wilgotną majową polską woń nosem, przyjechac szybko kiedy trzeba...
Jak się  mieszka o jeden, czy kilka krajów za daleko trudno być tam, gdzie chciało by się być w momencie odpowiednim, wybranym. A jak się mieszka na innym kontynencie? Musi to być jeszcze bardziej niemożliwe i jeszcze bardziej trudne.

Od kilku tygodni Babcia była chora, najpierw lekko, później w bardzo ciężkim stanie. Ja tutaj, ona tam, miedzy nami jakieś setki kilometrów i jakaś straszna niemożliwość spotkania się wtedy kiedy tego najbardziej się pragnie. I jak tu stworzyć namiastkę kontaktu z osobą bliską, jak wziać za rekę, pobyć razem, obok-kiedy już nieprzytomna, pożegnać się. Wysłałam jej kartkę, rysunki dzieci, buteleczkę wody w Lourdes, które tak kochała, chciałam by podano jej nasze zdjęcie, żeby choc tak na chwilę sie koło niej zmaterializować, śledziłam strony firm lotniczych, żeby polecieć jak tylko się da.
Nie zdążyłam.
Babcia odeszła o poranku w dzień Św. Józefa.

Nazajutrz byliśmy w Polsce. O jeden dzień za późno. Już nie o dystans się potknęliśmy, ale o czas.

Trudne są to przeżycia, trudno stawić takim sytuacjom czoła, nie dać nura głową w piasek, nie udawać obojetności, nie dramatyzować na próżno, szukać zgody ze samym sobą, zgodnie z tym podejmować decyzje, niełatwe, angażujące czas, rodzinę, wydatki.
Ta przeklęta odległość czasem jest jednak niezbędna, żeby rzeczy zobaczyć właśnie z dystansu, wyraźnie , nauczyć się siebie.

Dziś myślę, że niebo jest ponad tym wszystkim, że nie ma tam ani granic, ani kilometrów, ani różnic, ani czasu. Niezależnie od zakątka świata, w którym bym się znalazła miałabym do Babci tak samo daleko, a tak blisko zarazem. I zastanawiam się jak to zrobić, żeby niebo było już tutaj na ziemi, żeby relacje budować ponadprzestrzennie i ponadczasowo, żeby moim dzieciom przekazać mocny fundament obojętnie, gdzie kiedyś osiądą i zapuszczą korzenie. Nawet gdy będzie to daleko ode mnie...


18 komentarzy:

  1. Faustyno, tak mi przykro. Niech Niebo przytuli Twoją babcię, a mnie pozwól przytulić Ciebie. Nie zdążyć się pożegnać to dramat. Sama to przerabiam od kilku lat. To są te wydarzenia, które nas kształtują, czy chcemy tego, czy nie. Bardzo Ci współczuję. Nie wiesz nawet jak. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylabo, dziękuję bardzo za ciepłe słowa wsparcia. Wiem, że mnie rozumiesz, potrójnie, poczwórnie, potysięcznie, Ty - o jeden kontynent za daleko...a ja rozumiem Ciebie...

      Usuń
  2. Faustyno, kondolencje....:(
    Ja też się boję tego "dnia za późno", jakkolwiek sobie tego nie tlumaczę, paraliżuje mnie okropnie.... Ale czy to dzień, czy minuta za późno...to boli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diękuję Wkropko, tez sie boje tego bólu na przyszłóść. Myślę niestety, że do takich zdarzeń w naszych sytuacjach życiowych jeszcze może dojść. Zastanawiam się jak teraz jeszcze BYĆ z moimi bliskimi, kiedy się nam udaje spotkać, żeby później nie żałować, że coś nie zostało powiedziane, wyrażone, razem przeżyte...

      Usuń
  3. Kochana Faustyno, tak myślę że teraz Babcia jest zdecydowanie bliżej Ciebie....
    Ostatnio mamy taki błogosławiony czas- Staś przystąpił do I Komunii Św. - moja Babcia była na uroczystości - było to dla mnie cenne przeżycie. Dlatego bardzo Cię rozumiem....
    Osobom mieszkajacym cały czas w Polsce chyba trudno zrozumieć jak bardzo musisz tęsknić....

    A niebo na ziemi?- chyba jest możliwe... Ja je widzę gdy moje dzieci zaprzyjaźnieją się z Jezusem.....

    Tulę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, Babcia jest zdecydowanie blizej! Ciesze sie, ze Wy mogliscie cieszyc sie obecnością Waszej Babci w tak ważnej chwili.

      Masz calkowita racje, Niebo zaczyna sie juz na ziemi, kiedy sie na nie otwieramy. Lubię czasem myśleć, że naszą prawdziwą Ojczyzną jest Niebo właśnie...

      Usuń
  4. Faustyno, pięknie to napisałaś. Też tak czuję... Bycie daleko bardzo w takich momentach boli. Gorące wyrazy współczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko, dziękuję. Smutno mi, że też tak czujesz, ale to dobrze wiedzieć czasem, że nie jest się samym, że inne osoby gdzieś tam daleko przeżywają może podobne rozterki i że rozumieją, że można się wzajemnie wspierać...

      Usuń
  5. Jest mi bardzo przykro....Wiem jak sie czujesz bedac daleko od wszystkich i wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Trochę mi lepiej wiedząc, że niedaleko żyją osoby, które rozumieją, współczują i też czasem przeżywają podobne rzeczy może...Bo Ty Mamo w Paryżu masz przecież podobnie jak ja - o jeden kraj za daleko...

      Usuń
  6. Bardzo mi przykro ... Ściskam Cię i wierzę, że babcia jest już w lepszym świecie i uśmiecha się do Ciebie.
    Sama też się boję, że będzie za późno, że nie zdążę. W zeszłym roku moja Mama miała bardzo poważną operację, której data była zmieniana kilka razy. Czekałam i czekałam (kilka miesięcy) aż będzie wiadomo kiedy ta operacja się odbędzie. Przyleciałam dwa dni po i przez miesiąc zajmowałam się Mamą. Na szczęście Mama wrociła do zdrowia.
    Odległość wyklucza przylot z dnia na dzień :-( Potrzebuję przynajmniej 3-4 dni ...
    Dwa lata temu nie zdążyłam pożegnać się z ciocią, w zeszłym roku z wujkiem ... Smutno ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doroto, dziekuję bardzo. Jak ja rozumiem Twój smutek i strach, ten dystans...On jest jednak bardzo trudny kiedy potrzebuje się bliskich, lub kiedy oni nas potrzebują, tak jak to było w przypadku Twojej mamy...Cieszę się, ze mimo wszystko udało Ci się przy niej być w tych ważnych chwilach. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Bardzo mi przykro ... Ściskam Cię i wierzę, że babcia jest już w lepszym świecie i uśmiecha się do Ciebie.
    Sama też się boję, że będzie za późno, że nie zdążę. W zeszłym roku moja Mama miała bardzo poważną operację, której data była zmieniana kilka razy. Czekałam i czekałam (kilka miesięcy) aż będzie wiadomo kiedy ta operacja się odbędzie. Przyleciałam dwa dni po i przez miesiąc zajmowałam się Mamą. Na szczęście Mama wrociła do zdrowia.
    Odległość wyklucza przylot z dnia na dzień :-( Potrzebuję przynajmniej 3-4 dni, a nie zawsze można czekać...
    Dwa lata temu nie zdążyłam pożegnać się z ciocią, w zeszłym roku z wujkiem ... Smutno ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochane, dziekuję wszystkim niezmiernie za komentarze i wiadomości na facebooku. Nie spodziewałam się takiej reakcji i takiego wsparcia...Nie spodziewalam sie takze, ze wiele z Was juz tak konkretnie i bolesnie moglo sie przekonac o dystansie dzielacym je od rodziny. Bardzo mi przykro...
    Dobrze jest porozmawiac, poczytac osoby, ktore maja podobne przezycia. Nie zmienia to sytacji, ale zmniejsza jakos paradoksalnie poczucie samotnosci, mimo iz jestesmy od siebie tak bardzo oddalone. Mam nadzieje, ze tez czujecie podobnie. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi przykro...
    Mnie rowniez strach ogarnia na te mysl...

    Pozdrawiam Cie serdeczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Jolu. Milo mi, ze tu do nas zagladasz. Pozdrawiam Cie rowniez bardzo serdecznie!

      Usuń
  10. Witaj Faustyno,
    czuję podobnie... pięknie to ujęłaś... o jeden kraj za daleko. Boję się, bo kilka lat temu przeżyłam podobnie jak Ty śmierć osoby bardzo bliskiej, boję się, bo kiedyś tam zdarzy się jeszcze raz... a potem kolejny... a ja jestem mimo wszystko daleko... ściskam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam Cie serdecznie i rozumiem Twój lęk. Musimy znaleźć jakiś sposób, żeby sobie z nim poradzić, myślę, że to niełatwe, ale możliwe...Ściskam Cie także bardzo mocno

    OdpowiedzUsuń