czwartek, 25 kwietnia 2013

Polecam z półeczki - Baśnie Braci Grimm

Chciałabym dzisiaj napisać kilka słów o baśniach braci Grimm.

W 1812 roku dwaj niemieccy pisarze i jezykoznawcy Wilhelm i Jacob Grimm, opublikowali cykl baśni. Zbiór ten powstał na podstawie wieloletnich badań  przekazów ludowych, mitów, podań. Trudno powiedzieć więc z którego wieku wywodzą się rzeczywiście przytaczane opowieści, na pewno jednak przekazywane latami z ust do ust, zapamietywane, pilnie strzeżone, są one kwintesencją ludzkiej natury i do tej natury przemawiają. Od wieków, a dzisiaj przemawiają do mojego chłopca.


Gabriel kocha baśnie. I potrzebuje ich.
Przez długi czas baśnie opowiadał u nas tata, ale niedawno zrozumiałam, że one tak przenikają do wnętrza Gabriela (a może to świat wewnetrzny Gabriela zaczął wyrażać się w baśniach?), iż postanowiłam, ze muszę je mu przekazać także w języku polskim. Siedzimy wiec teraz wieczorami i czytamy, lub też opowiadam mu te, których się już nauczyłam na pamięć. A Gabryś uczy się przeżywać po polsku, To bardzo ważne.

A dlaczego baśnie braci Grimm właśnie? Bo dziwnym trafem te najczęściej dzieci wybierają, jeśli oczywiście im się na to pozwoli. Dziwnym, gdyż często w odbiorze dorosłych baśnie te są estetycznie okrojone, okrutne, z prostą fabułą, jednym słowem pod każdym względem nieatrakcyjne, a nawet mogące się wydawać jako niebezpieczne...Dlaczego więc?

Osobiście lubię pozycje, które istnieją, gdyż powstały z potrzeby dziecka, a nie zostały wygenerowane, aby w dziecku stworzyć potrzebę, Baśnie braci Grimm, w przeciwieństwie do wielu innych "złagodzonych" autorów, przedstawiają świat tak, jak dziecko go widzi, w sposób uproszczony, czarno-biały, dychotomiczny na zasadzie dobro-zło i to dobro zawsze zwycięża, a zło zostaje ukarane. Dziecko potrzebuje takiego uproszczonego wyrazu świata, w ten sposób może się w nim odnaleźć i go przyswajać. Dzieki tej biegunowości i prostocie uczy się następnie zauważać bardziej subtelne różnice, niuanse w świecie społecznym, w jakim żyje na codzień. To tak, jak my, chcąć poznać jakąś dziedzinę nauki, prac ręcznych, sportu potrzebujemy na początku bardzo jasnych, konkretnych, prostych wskazówek.
Baśnie są właśnie takimi dla dziecka wskazówkami. Choć nie tylko wskazówkami, ale o tym więcej niebawem...

Baśnie Braci Grimm są bestsellerem od wielu lat, proponowane przez wiele wydawnictw nie sa trudne do znalezienia. Tym, którzy są zainetersowani, a nie moga dotrzec do wersji papierowej, polecam stronę internetową, gdzie można znaleźć wiele historii tych autorów, w licznych językach, między innymi w języku polskim.

www.grimmstories.com






9 komentarzy:

  1. Ja też zaczęłam czytać (czy raczej opowiadać) moim dzieciom baśnie braci Grimm. A jednak zastanawiam się nad paroma rzeczami 1) w nowoczesnych bajkach zło także jest karane a dobro nagradzane. 2) czy nie jest tak, że baśnie braci Grimm były dostosowane do pewnego okresu- wtedy starano się dzieci straszyć, dzisiaj tego nie robimy...może bajki powinny się dostosować do okresu, w którym żyjemy? 3) okrucieństwo fascynuje każdego, to fakt. Ale czy jest konieczne dla dzieci? 4)Co z stereotypem księżniczki, która musi być uratowana przez księcia? Nieważne, czy się ma chłopca czy dziewczynkę- nie ma lepszych przykładów? 5)Gdybyśmy naprawdę chcieli opowiadać dzieciom oryginalne bajki... wiele z nich byłaby absolutnie nie dla dzieci! Ja lubiłam bajki jako dziecko, ale zastanawiam się nad ich sensem- no bo tak już mam, że lubię myśleć, gdzie jest hak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Olgo,
      hak jest chyba w prostocie :-)Wlasnie takiej prostoty i klarownosci dzieci potrzebuja, moze wlasnie to Cie w basniach urzekalo. Ale rozumiem Cie calkowicie, bo i ja lubie myslec i nieustannie poszukuje odpowiedzi.
      Twoje pytania sa jak najbardziej zasadne i nie Ty jedna je sobie zadajesz. Nowoczesne bajki faktycznie nagradzaja dobro i kaza zlo, ale w jakis zawoalowany sposob. Z obserwacji i roznych opisow wiem, ze dziecko oczekuje konkretnego rozwiazania sytuacji, po to miedzy innymi, zeby sobie konkretnie poradzic ze swoimi emocjami. Co do okrucienstwa i tego, co tak naprawde wydawac sie by moglo odpowiednie dla dzieci, to zapraszam Cie do przeczytania mojego kolejnego posta o basniach, tam moze znajdziesz kilka odpowiedzi, albo tropow, a moze i hakow :-)

      Usuń
  2. A, argument za czytaniem bajek (niekoniecznie braci Grimm) w różnych językach: bajki się świetnie tłumaczą, bo są pewne zwroty które się powtarzają ("dawno, dawno temu", czy po angielsku: "And they lived happily ever after". Na dodatek przemawiają do dzieci wielu kultur. Mam fajną książkę: "Baśnie nie z tego miasta" gdzie są bajki z różnych krajów- bardzo ją lubimy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietny argument, basnie sa calkowicie ponadczasowe i uniwersalne. Tak jak emocje sa ponadczasowe, czasem tylko ich wyraz przybiera rozne oblicza. Dzieki za polecenie "Basni nie z tego miasta"!

      Usuń
    2. Dziękuję! Z niecierpliwością poczekam na następnego posta :) Ja jestem germanistką (między innymi), więc akurat o bajkach też wiele czytałam...a może najlepiej mieszać bajki nowe i stare, polskie i nie-polskie, czytać i dać oglądać?

      Usuń
  3. Jak byłam mała byłam przekonana,że to polskie baśnie- babcia mi je czytała,a że po polsku to nasze nie?Jaki szok przeżyłam w szkole , gdy czytaliśmy biografię braci Grimm! Ja próbuję codziennie po trochu podczytywać małej bajeczki, ale reaguje oburzeniem , odpycha książeczkę i nie chce słuchać.Mam nadzieję,że jej przejdzie szybko.Przyznam jednak szczerze ,że jak czytam teraz te bajki czy ogladam niektóre z dzieciństwa myślę sobie - jakimi głupotami mnie karmili jak byłam mała. Wydają mi się głupie, proste i nie raz wręcz bezsensowne.

    OdpowiedzUsuń
  4. A jakie bajki czytasz coreczce Basiu? Na basnie chyba jest jeszcze za mala...Prostota basni jest faktycznie zadziwiajaca, jeszcze bardziej efekt tej prostoty...

    OdpowiedzUsuń
  5. No a mój synek bajek i baśni się boi. O okrutnych scenach już wcale nie ma mowy!!! Potem oczu nie może zamknąć do snu. Tak samo - smoków się boi a dinozaurów nie. Wszystko, co mogę mu realnie wytłumaczyć staje się oswojone, wszystko, co jest symboliczne - szczególnie zło, nie... No i jakoś na siłę chyba nie będę kazała się mu bać i tego strachu oswajać. Może za mały? Ale chyba to nie to. Długo trzeba by to rozważać.
    Ale jak na razie słucham, czego chce i to mu czytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak Elu, pewnie dlugo trzeba by rozwazac dlaczego jedne dzieci przepadaja za basniami, a inne nie za bardzo.
    Z moich obserwacji wynika, ze te drugie najczesciej zaznajomione zostaly z niepelna, przerobiona wersja basni klasycznych, ktore tak okaleczone lub na sile zlagodzone nie niosa ze soba tej samej symboliki i tresci. Wowczas faktycznie moga przerazac czy straszyc.
    A jakich basni sluchal Maksiu?

    OdpowiedzUsuń