Za kilka dni przenosimy się do nowego mieszkania, trzy metry w kierunku gwiazd...
Przeprowadzka już za pasem, więc cały dom pod lupę i w toku wyrzucanie wszystkich zbędnych rzeczy. Na długą listę zbędności z ciężkim sercem zostały wpisane liczne gazety z artykułami, co to nie można się ich pozbyć, takie dobre i ciekawe... Żeby rozłąka była mniej bolesna, próbujemy więc dziś znaleźć dla słowa pisanego drugie życie i przemycić je legalnie w naszych kartonach.
Gabryś wycina, wydziera ze stron tytułowych, czy z większych napisów podobające się mu literki, sylabki, czyta je, następnie je wkleja do zeszytu i upiększa. Ćwiczy w ten sposób czytanie, oraz rozpoznawanie liter pisanych w różnych czcionkach, stylach. W pewnym momencie zauważam, że daje sobie radę nawet z małymi literami. Dowiaduję się więc, że to też doskonały sposób ćwiczeń na przypisywanie kategorii.
A mama ma w ten sposób trochę wolnego czasu, aby co nieco do kartonów powkładać...
Rezultaty działalności przemytniczej:
Kilka literowych upiększeń Gabrysia (dla niewtajemniczonych - labirynt samogłosek)
Brawo Makuś! I jak świetnie z nożyczkami sobie daje radę, a to niełatwa sztuka. Już dziś poćwiczę wyklejanki z Pyniem. Dzięki za super pomysł :-)
OdpowiedzUsuńMakuś to Gabryś, ale dziękujemy też w imieniu Makusia :-)
OdpowiedzUsuńa z nożyczkami to bywa różnie, czasem się coś wydrze, czasem mama pomoże, zaprezentowane zostały najładniejsze egzemplarze, na których można było odczytać literki...
Pozdrawiamy Pynia i życzymy mu dobrej zabawy!
Oj, mylą mi się ci wasi chłopcy, przepraszam! Ale pochwały podtrzymuję :-)
UsuńNie ma sprawy :-) A za pochwały dziekujemy!
UsuńNo to Makuś musi się zabrać dziś do roboty...to znaczy do wydzieranek!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł Faustynko! Zrobimy porządki i powydzieramy czy powycinamy chyba jeszcze dzisiaj!
Dzięki :-) Mamy nadzieję, że zabawa Maksiowi się podobała! My na pewno spróbujemy Waszego menu...
UsuńWidzę, Faustyno, że nawet w chaosie przeprowadzki "Ci się chce" zabawy edukacyjne wymyślać. Ecce Mater...
OdpowiedzUsuńCzego się to nie robi, żeby dziecko w czasie przeprowadzki zająć :-) I dziecko się zajmuje! Ecce filius...
OdpowiedzUsuń