Dzisiaj rano wstaliśmy bardzo wcześnie. Siedzimy otuleni poduchami na kanapie i patrzymy na "bulki" na migoczącej choince. Bulki to gabrysiowe spolszczenie francuskiego les boules - bombki. Z tego spektaklu przychodzi synkowi natchnienie. "Mama, bajka o misiu uszatku!". Znamy głównego bohatera, ale jeszcze nie wiemy o czym będzie historia. Od długiego juz czasu nasza ulubioną rozrywką są wymyślanki.
Wymyślanki to stwarzanie niesamowitych historii. Zaczyna sie tak: Gabryś mówi o czym chce bajkę, a ja mu ją wymyślam i opowiadam. To on jest zawsze twórcą postaci i scenariusza, ja za nim tylko podążam i nadaje formę jego pragnieniom. Czasami zdarza się, że w trakcie opowiadania historia nabiera za wskazówkami Gabriela nieoczekiwanych kolorów.
Pomysł na takie wymyślanki przyjechał za nami z daleka, bo z Wroclawia. Tam, pracujac przez kilka lat z dziećmi, przezylam wiele niesamowitych chwil, wymyślajac z nimi scenariusze, a później odgrywąjac je z nimi przy pomocy psychodramy.
Zawsze byłam przekonana o ogromnych możliwościach terapautycznych tych zabaw. A dzis przekonuję sie, że oprócz wszystkich innych dobrodziejstw wymyślanki świetnie służą językowi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz