Wakacje były czasem zamierzonego lenistwa i zdecydowałam, że nie będziemy się w czasie nich uczyć, ale sylaby same się do nas zaprosiły. I szkoda było je wypraszać :-)
Zaczęło się tak:
Lubimy rysować patykiem lub palcem po piasku. Powstawały kreski, kotki, koła...W pewnym momencie Leoś widząc koło wykrzyknął "O"!
I wtedy się zaczęło. Za O pojawiły się i inne samogłoski:
Potem przyszła kolej na proste sylaby otwarte ( Gabryś jeszcze cały czas na tym etapie...)
Bawiliśmy się także w samogłoski muszelkowe i kamykowe. Trochę trudniejsze do wykonania, ale dziecko może wyłożyć kamyczkami rowek zrobiony wczesniej przez rodzica.
A na koniec ćwiczylismy globalne czytanie imion:
Miłej zabawy dla tych, co jeszcze plażują!
Ha! Skorzystamy!!! :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje!
UsuńJuż tęsknię za plażą.....
OdpowiedzUsuńJa nieustannie...
UsuńPatrzę na ten wpis i krzyczę "chcę nad morze" !! :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł. Niech nikt mi nie mówi, ze jak nie ma pomocy, to nie może się uczyć ;)
no mowilam, ze wakacjami powieje :)
Usuńa najlepiej nauke z zabawa polaczyc!