wtorek, 31 marca 2015

Ankieta na temat wychowania dwu i wielojęzycznego

Wszystkich chętnych zapraszam do pomocy Pani Anny Krusberskiej i wypełnieniu ankiety na temat wychowania dwujęzycznego i wielojęzycznego. Wielokrotnie już wspólnie pomagaliśmy w przeprowadzaniu badań nad dwujęzycznością, pojawia się kolejna okazja!

Pani Ania jest studentką Uniwersytetu Śląskiego i przygotowuje pracę na temat  rozwoju umiejętności mowy u dziecka wychowywanego w środowisku bi- i multilingwalnym. 
Pisze: "Ankieta składa się z 23 pytań, głównie otwartych, ponieważ chcę dać swoim ankieterom jak największą swobodę w wypowiedzi. Liczę na ich bogate doświadczenie".

Osobom zainteresowanym podaję adres mailowy Pani Ani: anna.krusberska@gmail.com

poniedziałek, 30 marca 2015

Kwadrans dla dwujęzyczności

Dzisiaj chcę rozpocząć nowy cykl postów zatytułowanych KWADRANS DLA DWUJĘZYCZNOŚCI.



Jest to cykl dla wszystkich rdziców, ale szczególnie tych najbardziej zapracowanych, "zagonionych", z dużymi wymaganiami rodzinnymi lub życiowymi, dla rodziców, którzy pragną wspierać dwujęzyczność, ale którzy nie mogą poświecic temu zadaniu jednorazowo więcej niż właśnie kwadrans.

Naukowcy podają, że, aby dwujęzyczność wykształciła się w sposób pełny, należy, aby w języku mniejszościowym odbywało się około 30 procent interakcji językowych dziecka. Mieszkając za granicą, trudno nam czasem wywalczyć te 30 lub nawet 25 procent. I mimo, iż ostatnio spotkałam się z poglądem, że i przy mnejszej ilości komunikacji w języku mniejszościowym, już można stać się dwujęzycznym, czas ten jednak pozostaje znaczący. Często spotykam się z rodzicami, którzy wobec takiego wymagania, po prostu się poddają i reagują na zasadzie "wszystko lub nic".

Warto jest mówić do dziecka po polsku, nawet jeśli nie osiągamy tych magicznych 30 procent!
Jeżeli z jakichkolwiek względów nie możemy dziecku poświęcić wielu godzin jednorazowo, poświęcmy mu chociaż kwadrans!
Ziarno zostanie zasiane i wyda owoc, jestem o tym przekonana. A i wiadomo, jak mówi stare polskie przysłowie: ziarnko do ziarnka...

Do refleksji na ten temat zmusiła mnie nasza tymczasowa sytuacja. Oczywiście zawsze zwracam się do moich synków tylko po polsku, ale na co dzień bardzo brakuje mi czasu.  Narodziny bliźniąt to bardzo wymagający okres. Z pełnej dyspozycyjności dla straszych synków przeszłam w ciągu jednego dnia na " kochanie, za chwilkę" powtarzane co kilka minut proszącemu mnie o wspólną zabawę lub lekturę dziecku. Chłopcy byli przyzwyczajeni do tego, że spedzałam z nimi wiele czasu na wspólnych zajęciach, szybko zdałam sobie sprawę, że w obecnej konfiguracji rodzinnej przyszedł moment na zmiany. Musiałam te wiele godzin zastąpić czasem kilkoma minutami, kwadransem jakości. I tak kilka miesięcy temu postanowiłam, że każdmu dziecku codzinnie poświęcę pietnaście minut czasu, tylko dla niego, wolnych od prac domowych czy doglądania reszty rodzeństwa. Staram się, aby to były momenty bogate językowo i relacyjnie, takie ekspresowe naładowanie baterii.
Są dni, kiedy norma zostanie przekroczone, są też i takie, kiedy trudno nawet o ten cenny kwadrans....Życie...

Na szczęście naukowcy, orpórcz czasu ekspozycji językowej wymieniają także inne czynniki wpływająca na powodzenie wychowania dwujęzycznego.
Belgijska psycholingwistka Annick de Houwer zbadała, że na to czy dzieci przyswoją w sposób zadowalający dwa języki, jawiekszy wpływ mają dwa czynniki:
- przekonanie rodzica, że jego zachowanie językowe (mówienie do dziecka w danym języku, dzielenie się bogactwem kultury i literatury etc) bedzie mieć wpływ na zachowanie językowe dziecka. To znaczy, że dziecko nie stanie się dwujęzyczne tylko dzięki np oglądaniu bajek w danym języku czy słuchaniu konwersacji dorosłych
- pozytywne nastawienie do dwujęzyczności

W obecnej naszej sytuacji, postanowiłam szczególny nacisk położyć na drugi punkt. Ważne, aby czas, jaki dziecko spedza ze mną był bardzo pozytywny i dobrze sie mu kojarzył - ze mną, ale też z językiem polskim!

Zapraszam więc na nasze kwadranse, gdzie znajdziecie:
  • dobrą dawkę języka polskiego
  • w pozytywnej, motywującej atmosferze!
A na początek, w ramach naszego kwadransu, zapraszam do lektury Bliskości. Jak przez bliskość budować relację z malutkim dzieckiem i wspierać dwujęzyczność...


piątek, 13 marca 2015

Bliskość

Dziś rano Ela zmotywowała mnie do powrotów do pisania. Powrotów, ponieważ myślę, że bedzie ich kilka, w różnych aspektach, w różnych miejscach, mam nadzieję także na blogu. Mam nadzieję powrotów udanych...
Dziś w ramach naszego wspólnego cyklu Piątkowe Gadułeczki, chciałabym z Wami porozmawiać o bliskości.



Wiadomo, że język rodzi się w relacji, a relacja rodzi się W i Z bliskości. Nie można związać się z kimś, kto jest daleko. A nawet jesli to więzi te zostają dalekie, nadwyrężone i często pękają. Nie mam tu oczywiście na myśli dorosłych. Zapewne nie jestem jedyną osobą, która doświadcza piękności niektórych spotkań, jakie się nam tutaj w wirtaulnym świecie przydarzają. Kiedy mówię o konieczności bliskości do nawiązania relacji, myślę o dzieciach, które operują TU i TERAZ, światem realnym, konkretnym, który można dotknąć, włożyć do buzi, polizać, ścisnąć, zobaczyć jak wygląda, sprawdzić czy się dobrze trzyma, czy wytrzyma...
W takiej bliskości, obecności rodzi się mowa.

Dlaczego dziś o tym piszę?
Ponieważ ostatnio niewiele mam czasu dla każdego z moich dzieci osobno. Trudne to i muszę znajdować nowe rozwiązania i reanimować stare pomysły.
Niezależnie jednak od okoliczności, zawsze strałam się mieć czas na bliskość. Dla większych to całusy, przytulenie, łaskotki, zabawy z ciałem czy paluszkami, a dla najmłodszych - noszenie, przy sercu, przy twarzy, przy ustach...

Dlaczego piszę o noszeniu - w chuście, w nosidłach czy nosidełkach?
Dlatego, że noszenie wspiera bliskość, daje maluchowi poczucie bezpieczeństwa, buduje relację.
Dlatego, że to świetny sposób dla zapracowanego, zmęczonego rodzica, aby wspierać rozwój mowy swojego dziecka, dwujęzycznego par excellence, rodzica bliźniaków par excellence :)

Przy okazji noszenia:
- dziecko uczestniczy we wszystkich rozmowach i wypowiedziach rodzica (w naszym przypadku w dużym stopniu po polsku, gdyż tylko takiego języka używam w kontakcie ze straszakami). Oznacza to o wiele wiekszy kontakt z językiem, niż gdyby samotnie leżało na kocyku, czy siedziało w leżaczku),
-  rodzic o wiele częściej zwraca się do dziecka, komentuje co robi, tłumaczy, nazywa,
-  o wiele łatwiej i częściej nawiązywany jest pomiędzy dzieckiem i rodzicem kontakt wzrokowy, bardzo ważny element w procesie nawiązywania dialogu,
-  dziecko ma doskonałą pozycję do tego, aby obserwować ruch ust mówiącego, a nastepnie próbować go odtworzyć przez naśladowaniem
-  dziecko w naturalny sposób jest w centrum wielu sytuacji komunikacyjnych, uczy się jak wyglądają zachowania werbalne i niewerbalne uczestników dialogu
-  wiele z tych rzeczy dzieje się jakby "przy okazji", nie wymaga większego wysiłku, a rodzic mając wolne ręce może zająć się młodszym rodzeństwem, czytać, opowiadać, bawić się; w ten sposób maluch wciąż doświadcza "słownej kąpieli",
-  wszystko to odbywa się najczęściej w przyjemnej atmosferze bliskości i bezpieczeństwa, co jest bardzo ważne dla powodzenia procesu uczenia.

Postaram się wkrótce podać Wam więcej różnych pomysłów jak w prosty sposób wspierać rozwój mowy maluszka, lub maluszków.