piątek, 14 czerwca 2013

Piątkowe gadułeczki - Zielnik Polski


Książka "Mak i Skrzyp" Magdaleny Wierzbowieckiej zmotywowała nas do wyściubienia nosa zza drzwi i wyruszenia na poszukiwanie ziół.

Zwykle spedzamy sporo czasu na dworze. Na spacerach i w ogrodzie, na działce, w parkach...
Te leśne i działkowe wizyty zaowocowały już wieloma niespodziankami w botanicznej wiedzy Gabrysia. Pamiętam jak jakiś czas temu bylismy przejazdem w Czechach i trzyletni wówczas Gabriel okiem konesera patrzył na tamtejsze ogódki działkowe. Mamo, popatrz jakie ładne pomidory, a te buraczki takie małe, och, jaka bazylia oceniał na podstawie listków. Od małego synek był zaangażowane w nasze warzywne poczynania, próby, błędy, radości z pierwszych rzodkiewek, sadzenie porzeczek, sianie sałaty, zbieranie kwiatów lipy. Gadanie o tym, patrzenie czy ta marchewka to już raczyła wzejść czy nie, tłumaczenie, że to nagietki i deptać nie można...
I ta wiedza jakoś tak sama (choć w gruncie rzeczy nie-sama) przyszła.

Ale po lekturze "Maka i Skrzypa" zdaliśmy sobie sprawę, że nie znamy polnych ziół. No może z wyjątkiem mniszka lekarskiego, który Gabriel nazywa popularnie mleczem i pokrzywy, którą zakopujemy pod pomidorami.
A więc do roboty - wybraliśmy się na łąkę i do lasu, aby sporządzić zielnik.



Czy we Francji da się sporządzić Zielnik Polski?
Okazuje się, że roślinność jest w większości podobna, więc tak! Ale myślę, że różne zielniki można robić wszędzie nawet na innych kontynentach, albo w Polsce na wakacjach :-)
Na początek znaleźliśmy znane nam już mlecze i pokrzywy, potem okazało się, ze są także maki, rumianki, a nawet skrzyp!

Oto rezultaty naszych poczynań, nazbieraliśmy wiele różności, reszta się jeszcze suszy, niektóre rośliny czekają na identyfikację, chyba poprosimy dziadzia, mimo iż mama po "biochemie" :-)




Nasza przygoda z zielnikiem była świetna, pozwoliła na nazwanie tego, co mijamy, lub depczemy nieswiadomie na codzień, nauczenie się polskich nazw roślin, które Gabryś znał już po francusku, nauczenie się polskich nazw roślin, których Gabryś po francusku jeszcze nie zna! Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o syropach z mniszka lekarskiego, dotychczas znajome nam były tylko konfitury, o paznokcianych dobrodziejstwach skrzypu, o właściwościach pokrzywy...
I zaszczepiliśmy bakcyla najmłodszemu członkowi rodziny.
Super sposób na poszerzanie słownika i wiedzy po polsku dla wszystkich dzieci, a zwłaszcza dwujęzycznych
Polecamy poszukiwanie ziół, nazywanie ich, rozmowy o ich włąściwościach, sporządzanie zielników. Doskonała zabawa i okazja do rozmowy po polsku!

Leo przyłapany na gorącym, roślinnym uczynku po powrocie ze spaceru, kiedy razem z Gabrielem przygotowywaliśmy zioła do suszenia...



8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny pomysl! A i rodzic sie doksztalci ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj doksztalci sie doksztalci :-) nawet sie nie spodziewalam jakie mam braki w wiedzy botanicznej, a ja tutaj na poszukiwanie pokrzywy wyruszylam, a synek moj co raz jakies zdzbla rwie i pyta co to! i co? trzeba sie uczyc razem z dzieckiem :-)

      Usuń
  2. No coś w sam raz dla nas!!!! Genialny pomysł! Nasze dzieci tez wzrastają wśród sałat, pomidorów, łąk. Ja nie daję rady, bo Makuś już zna wszystkie roślinki, które ja znam (sporo) i zaczyna pytać o nowe, co to ja już nie bardzo wiem!
    Ale z miną znawcy tłumaczy babci, że to jest lubczyk, a to koper a bazylia. Tata zabiera go ze sobą do ogródka, jak ma przynieść melisę, bo sam jest raczej ... zielony!!
    Teraz letni dobry czas - trzeba pomyśleć o tym - żeby dzieci znały polskie nazwy zanim pójdą do szkoły.
    Faustynko, dziękuję za tak prosty i genialny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze bardzo Elu! No to Maksiu ekspert! Pewnie zrobi piekny alpejski zielnik :-)

      Usuń
  3. Zielniki fajna rzecz. Dawno temu, jak Zosia była mała, a później jak Jaś był mały, to w czasie wakacji w Polsce zbieraliśmy i suszyliśmy różne liście i kwiaty polne i leśne i je opisywaliśmy. Teraz dzieci dużo lepiej znają przyrodę polską niż tutejszą - zwrotnikową i tropikalną :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie fajna i dzieki Waszemu doswiadczeniu widac, ze sie oplaca! dzieki!

      Usuń
  4. Zielnik kojarzy mi się z dzieciństwem a potem ze studenckimi czasami....
    Nasz czterolatek też już mógłby taki prowadzić,muszę się nad tym zastanowić ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie z liceum...A Twoj synek juz na pewno bylby gotow, i roslinnosc w pieknych Pieninach tez :-)

      Usuń