Rzeczywiście, od dzieciństwa jestem przywyczajnona do różnorodnych reakcji na moje imię. Pamiętam nawet, że przez jakiś czas prosiłam moich rodziców, bezskutecznie zresztą, aby mnie nazywali moim drugim, też pięknym imieniem: Magdalena. Magd było w mojej klasie trzy i imię to wydawało mi się łatwiejsze do noszenia w codziennej, szarej, jeszcze komunistycznej, uniformistycznej egzsystencji.
Inną Faustynę spotkałam osobiście w wieku dwudziestu pięciu lat. Wtedy już byłam dość dumna z imienia, jakie nadali mi rodzice, to wiek, w którym lubi się być wyjątkowym.
A nazwisko? Nazwisko jest francuskie i wraz z moim imieniem najwyraźniej wzbudza u innych podejrzliwość. Cudzoziemiec to, czy oszust? A może jedno i drugie?
U mnie natomiast wzbudza inną podejrzliwość: czy ja w ogóle istnieję, a przynajmniej w oczach innych?
Imię nadaje tożsamość. Daje prawo do bycia. To, co nigdy nie zostało nazwane, w jakiś sposób nie istnieje. Osoba bez imienia pozostaje anonimowa. A kim się staje z imieniem pięknym, oryginalnym, modnym, czy niemodnym, śmiesznym, raniącym, obcym?
Ważne, aby to imię dobrze wybrać, na lata, na całe życie...Niełatwe to zadanie, wielu rodziców czuje na sobie ciężar odpowiedzialności, inni zdają się znajdować w tym temacie rozrywkę. Nie tak dawno jeszcze, we Francji toczyły się spory wokół małej dziewczynki, którą rodzice pragnęli nazwać
Périphérique Sud - Obwodnica Południowa. Sąd odrzucił ich prośbę, a rodzice ci nie byli w stanie pojąć dlaczego.
A imiona dzieci dwujęzycznych? My staraliśmy się wybrać dla chłopców imiona, które są zapisane i wymawiane tak samo w naszych dwóch językach. By w obu krajach czuli się w jakiś sposób jak u siebie, tacy sami... Może kiedyś ułatwi im to życie i będą bez problemu mogli korzystać z YouTube?
A na filmiki na razie trzeba poczekać. Nie poddam się, złożyłam już drugie odwołanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz