sobota, 5 stycznia 2013

Imię nadaje tożsamość

Święta były obfite w wiele nadzwyczajnych wydarzeń, w związku z tym mam kilka filmików do zamieszczenia na blogu...Próbuję to zrobić bezskutecznie od kilku dni. I co się okazuje?. Google zablokowało mi konto i nie mogę ich umieścić na YouTube. Powód? Uważają, że moje imię i nazwisko są nierealne, inaczej mówiąc, że to pseudonim, nazwa wymyślona etc...

Rzeczywiście, od dzieciństwa jestem przywyczajnona do różnorodnych reakcji na moje imię. Pamiętam nawet, że przez jakiś czas prosiłam moich rodziców, bezskutecznie zresztą, aby mnie nazywali moim drugim, też pięknym imieniem: Magdalena. Magd było w mojej klasie trzy i imię to wydawało mi się łatwiejsze do noszenia w codziennej, szarej, jeszcze komunistycznej, uniformistycznej egzsystencji.
Inną Faustynę spotkałam osobiście w wieku dwudziestu pięciu lat. Wtedy już byłam dość dumna z imienia, jakie nadali mi rodzice, to wiek, w którym lubi się być wyjątkowym.
A nazwisko? Nazwisko jest francuskie i wraz z moim imieniem najwyraźniej wzbudza u innych podejrzliwość. Cudzoziemiec to, czy oszust? A może jedno i drugie?
U mnie natomiast wzbudza inną podejrzliwość: czy ja w ogóle istnieję, a przynajmniej w oczach innych?

Imię nadaje tożsamość. Daje prawo do bycia. To, co nigdy nie zostało nazwane, w jakiś sposób nie istnieje. Osoba bez imienia pozostaje anonimowa. A kim się staje z imieniem pięknym, oryginalnym, modnym, czy niemodnym, śmiesznym, raniącym, obcym?
Ważne, aby to imię dobrze wybrać, na lata, na całe życie...Niełatwe to zadanie, wielu rodziców czuje na sobie ciężar odpowiedzialności, inni zdają się znajdować w tym temacie rozrywkę. Nie tak dawno jeszcze, we Francji toczyły się spory wokół małej dziewczynki, którą rodzice pragnęli nazwać 
Périphérique Sud - Obwodnica Południowa. Sąd odrzucił ich prośbę, a rodzice ci nie byli w stanie pojąć dlaczego.
A imiona dzieci dwujęzycznych? My staraliśmy się wybrać dla chłopców imiona, które są zapisane i wymawiane tak samo w naszych dwóch językach. By w obu krajach czuli się w jakiś sposób jak u siebie, tacy sami... Może kiedyś ułatwi im to życie i będą bez problemu mogli korzystać z YouTube?
A na filmiki na razie trzeba poczekać. Nie poddam się, złożyłam już drugie odwołanie

15 komentarzy:

  1. Wprawdzie mnietemat jeszcze nie dotyczy,ale juz niedlugo moze tak.planujemy rodzine,a ze ja jestem Polka, a moj nazeczony Hiszpanem juz zapowiada sie interesujaco.do tego,mieszkamy w Belgii ,gdzie na starcie mowi sie w dwoch jezykach...bede do ciebie wracac po wskazowki;)
    A w miedzyczasie pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię serdecznie Basiu,
    dwujezycznosc, czy wielojęzyczność to wspaniała przygoda, do której dobrze jednak się trochę przygotować. Zapraszam zawsze: kiedy będziesz już bezpośrednio zainteresowana tematem, albo wczesniej. Jezeli chcesz wyrobic sobie pojecie o zjawisku, to w POLECAM staram się od niedawna zamieszczać różne propozycje ciekawych lektur, no i oczywiście są nasze przeżycia i doświadczenia na blogu - po to właśnie on powstał, żebysmy jako rodzice, lub przyszli rodzice :-) mogli się wymieniać pogladami, pomysłami i po prostu wspierac. To bardzo potrzebne...W razie potrzeby chętnie podzielę się wskazówkami i własnymi odkryciami
    pozdrawiam!
    Faustyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog :)
    Mnie w dwu- czy wielojęzyczności najbardziej interesuje przełączanie kodów i zestawienie językowego obrazu świata danej wielojęzycznej osoby. A raczej powinnam napisać językowych obrazów świata ;) i ich łączenie.
    Pozdrawiam.
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię i dziękuje za miłe słowo. Niebywałe, własnie przygtowuję post na temat code switching. Też mnie ten temat interesuje, a jeżeli chodzi o językowy obraz świata to czasem wiele razy na dzień zadaję sobie pytanie, co się dzieje w główkach moich pociech i czy widzą świat podobnie jak ja? Pewnie nie, ale najważniejsze, żeby w tych różniacach stworzyć jakieś podobieństwa, które sprawią, że zawsze będziemy się mogli porozumieć. O to chyba tak naprawdę chodzi.
      Zapraszam ponownie!

      Usuń
    2. Strasznie trudno znaleźć takie punkty styczne w językowym obrazie świata.
      Teraz, gdy uczę się niderlandzkiego, w mojej grupie są osoby, które nie mówią ani po angielsku, ani po francusku - znajdujemy punkty wspólne w filmach, kulturze, muzyce, sklepowych markach.
      Ale co, kiedy interlokutor, nie zna tych kodów? W jednej z grup, gdzie uczę się francuskiego był z nami pan z Pakistanu - nie znał Gwiezdnych Wojen, nie wiedział kim była Marylin Monroe ani Joanna d'Arc, nie znał baśni Grimm..
      Nasza nauczycielka miała z nim twardy orzech do zgryzienia, ale sobie poradziła. Następna, niestety, od razu się poddała..

      Usuń
    3. Masz racje Kasiu, trudno znalezc takie punkty, kiedy sie pochodzi z innej kultury i nie zna tej, do ktorej sie przybylo...Chyba dlatego takie jest wazne, aby mieszkajac za granica swojego kraju uczyc sie jezyka i poznawac kulture spolecznosci, w ktorej sie zyje, a gdy jest sie rodzicem to juz nawet nie jest to wazne, ale fundamentalne! To wszystko bowiem bedzie stanowic bardzo istotna czesc zycia dziecka. Jak bez jezyka miec do niej dostep?

      Usuń
  4. gdy rejestrowałam sie w urzędzie w Belgii zawiesiłam komputer
    pan urzędnik oznajmił mi, że moje dane są zbyt nietypowe i system nie chce ich przyjąć
    kazał mi przyjść za tydzień, gdy z moimi imionami i nazwiskiem poradzi sobie informatyk

    ja w liceum byłam Marysią, nie było ani jednej w klasie a Kasie zawsze po trzy..

    OdpowiedzUsuń
  5. z moimi danymi google jeszcze sobie nie poradzilo, a tam zdaje sie pelno informatykow...dobrze, ze chociaz bloga nie zabraniaja mi pisac. Witam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Faustyno,
    czy Twoje imię jakoś się zdrabnia?
    Mój syn Tymoteusz, to dla nas Tymek, Tymo, w szkole Tym.
    Maluszek, to Tycjan i on nie uznaje zdrobnień. W szkolnej wersji to Titian.
    POzdrawiam,
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiscie!
    Mozna powiedziec klasycznie Faustynka - najczesciej dla rodziny :-) tak tak; dla przyjaciol czesto jestem Fausta, dla kolezanek ze studiow doktoranckich bylam Fausti...
    Lubie wszystkie i jestem otwarta na dalsze propozycje :-)
    Piekne imiona wybraliscie dla synkow Tymoteusz, Tycjan (to z zamilowan artystycznych?).
    Z ciekawosci:dlaczego Tycjan nie uznaje zdrobnien?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiemy dlaczego Tycjan nie uznaje zdrobnień. Jak ktos go nazwie Tycek, albo Tysio to on od razu prostuje,że ma na imię Tycjan. Pozwala jeszcze na wersje włoska swojego imienia-Tycjano (Tiziano).

      Usuń
    2. Ciekawe... Tiziano faktycznie brzmi prawie tak samo jak Tycjan. Myslmy dalej o tych zdrobnieniach. A ile lat maja Twoi chlopcy? Juz dawno chcialam sie zapytac...

      Usuń
    3. Tycjan ma 7 i pół roku, a Tym 9 lat. Piękne mamy teraz czasy kiedy to nie jestem już im niezbędna do życia, ale jeszcze trochę mnie potrzebują. Piękna równowaga. Chwilo trwaj.

      Usuń
  8. myśmy chyba były razem w klasie, miałam ze cztery Magdy :D

    (ponoć to od serialu "czterdziestolatek" popularnego w latach siedemdziesiątych...)

    Nasz synek ma imię pakistańskie (perskie?) - Kamran - zdrabniamy je na Kami.
    W ogóle używamy inny zdrobnień, powstał też Kamyczek, Kamyniu, Myniu... czego to moja mama nie wymyśli... Polacy lubią zdrabniać!
    Inne narody nie aż tak, może Włosi...

    Ja też zawsze utożsamiałam się z Olą, a nagle zostałam Aleksandrą (poza Polską nikt nie wie, że jestem Ola!)... nie będę przecież każdej nowo poznanej osobie wyjaśniać całej etymologii!! godzę się na Aleksandrę... Ale nie powiem, czuję się o wiele bardziej Olą niż Aleksandrą, ale mój mąż za chiny ludowe nie użyje "Ola". Dla niego to zupełnie inne imię!

    I bądź tu mądry... Imię imieniem, ale ono potem żyje własnym życiem!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kamyczek - pieknie!
    A co zdrabniania to jestesmy faktycznie europejskimi, a kto wie, moze i swiatowymi liderami.
    To jest bardzo inetresujace - dlaczego Polacy lubia zdrabniac? Skad ta roznica kulturowa, w gruncie rzeczy ogromna! Mozna by sie zastanowic...
    Ja w kazdym razie bardzo to lubie. A co jest niezwykle ciekawe, to fakt, ze uzywanie wielu form jednego imienia nie wydaje sie miec wplywu na postrzeganie przez dziecko siebie jako jednej osoby: Gabriel ma chyba z piec zdrobnien i zawsze wie, ze chodzi o niego. Rzecz jeszcze bardzie interesujaca: 16 miesieczny Leopold reaguje od dlugiego juz czasu na wszystkie pieszczotliwe modyfikacje jego imienia!
    A co do wlasnego zycia imienia - faktycznie nie mamy wplywu na jego wybor, troche bardziej na szczescie na jego zdrobnienia, mozemy komunikowac innym te potrzebe - ja z przyjemnoscia beda Cie nazywala Ola :-)

    OdpowiedzUsuń