czwartek, 1 listopada 2012

Sto lat! Sto lat!



Sto lat! Sto lat! slychac w calym domu. Wszyscy spiewaja w te czwarte urodziny Gabrysia: dziadkowie, wujostwo, kuzyni i nawet osiemdziesieciopiecioletna prababcia. Jestem w tym towarzystwie jedyna Polka, dlatego chyba to takie wruszajace. Rodzina mojego meza z entuzjazmem przyjela nasza polskosc - wszyscy juz przynajmniej raz byli w naszym kraju, tesciowie ucza sie polskiego, na Wigilie wszyscy dziela sie oplatkiem, a Sto lat weszlo na stale do repertuaru urodzinowych zyczen! Kiedy moja tesciowa ma dosc francuskiej rzeczywistosci zartuje, ze na emeryture wyjedzie z mezem do Polski. Niedawno zdalam sobie sprawe jak bardzo to wparcie jest dla mnie i moich chlopakow wazne - nasza dwujezycznosci i dwukulturowosc jest spostrzegana jako cos wartosciowego, istotnego - dlatego warto kontynuowac. 
A na zdjeciu misie zelki oczekujace na wpanialy urodzinowy pociag. Pojazd zostal udekorowany przez Gabriela, pod czujnym okiem Leosia, ktory nie rozumial dlaczego polowa dekoracji znika w buzi starszego brata...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz