wtorek, 28 maja 2013

Wtorkowe czytaneczki - Dzienniczek z podróży

Z Polski przywieźliśmy taką oto pamiątkę:
W czasie naszych wycieczek, w spokojnych momentach, pisaliśmy z Gabrysiem dzienniczek.  Ustalaliśmy, co mam zapisać, Gabryś dekorował i kolorował. W czasie podróży powklejaliśmy już wycięte ilustracje i plan. A po powrocie do Francji jeszcze raz pochyliliśmy się nad dzienniczkiem i dodaliśmy wywołane fotografie. 
Od kilku dni przyjemność z dzienniczkiem trwa i trwa...A dlaczego? O tym już za kilka dni :-)
O dzienniczku wydarzeń i jego zastosowaniach u dzieci dwujęzycznych pisałam już TU, a Ela TU.
Zapraszam do lektury i podziwiania ekspresji malarskich młodego Artysty - Inżyniera (większość ilustarcji przypomina moim zdaniem schematy jakichś najdziwniejszych sprzętów :-)







Acha, jedno pytanie Elu. Jakimi kolorami pisac, bo my puściliśmy wodze fantazji :-)

A u Eli dzis  o tym, jak dzienniczek może się stać kołem ratunkowym.

19 komentarzy:

  1. Moje dzieciaki również od maleńkości robiły takie dzienniki. Mam ich całą półkę. Jednak teraz, im są starsze tym mniej zapału do spisywania wydarzeń tych codziennych i niecodziennych. Przestawiły się na blogi...
    Dawniej te dzienniczki były trójjęzyczne (polsko-angielsko-chińskie) i fajnie jest teraz poczytać i pooglądać sobie różne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, u nas w dwoch - polski i tym razem tez francuski, mniejszymi literami pod spodem, nie wiem czy widac.
      A blogi to swietne pamietniki dla nastolatkow!
      A masz jeszcze takie trojjezyczne dzienniczki? Moze chcialabys na ten temat cos napisac? W checia bysmy poczytali i poogladali!

      Usuń
  2. A mogę ja? :)

    TEORETYCZNIE: czasowniki są czerwone, rzeczowniki ( w mianowniku) - niebieskie, a końcówki i reszta części mowy - zielone. ALE! Ja stosuję to "kolorownictwo" tylko na terapii, kiedy uczę dziecko czytać w tzw. początkowej fazie. Kiedy mam dziecko, które albo już umie czytać, albo już powoli zaczyna czytać stosuję metodę - jeden tekst jeden kolor. Dlaczego? Bo książki są pisane właśnie w ten sposób. Jednokolorowo :)

    A teraz Ela albo mnie zruga, że głupoty wypisuję, albo nie :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu a podpowiesz i mi?:)

      Moja Gabrysia chyba już powoli zaczyna czytać, ale ja do tej pory stosowałam tylko kolor czerwony do czasowników, innych słów nie zaznaczam. Ale u nas jest problem ze słowami czytanymi globalnie, Gabi słabo zapamiętuje i na początku, ponieważ mało jeszcze było czasowników, to wprowadziłam czasowniki globalne właśnie w kolorze czerwonym, żeby je jakoś bardziej podkreślić. A potem dochodziły nowe czasowniki i tak zostały w czerwonej oprawie;)
      A może teraz już przestać kolorować wszystkie czasowniki na czerwono, a jakimś innym kolorem (np. fioletowym;D) pisać słowa poznawane globalnie, żeby wiedziała, że tych nie czyta sylabami, tylko patrzy na całość? Dobry pomysł?

      A do Faustyny powiem, że super ten dzienniczek z wakacji i bardzo mi się podoba:) Taki będziemy robić jak pojedziemy na wakacje, ale ogólnie rodzinny, a nie tylko dla małej:)
      Nigdy nie zapisywaliśmy przeżyć, jakiś śmiesznych sytuacji, albo ciekawostek, co robiliśmy, widzieliśmy to może w tym roku na to czas:) A fajnie jest utrwalać dobre wspomnienia:) Dzięki:*

      Pozdrawiam
      Ania:)

      Usuń
    2. O to chodzi - czy chcemy uczyć dziecko czytać, czy chcemy tylko zapisywać przeżycia. Jeśli chcemy uczyć czytać, to dobrze pisz Kasia. Takie kolory, o których pisze stosujemy dlatego, że pomagają dziecku "złapać" system!, dokonać w swoim umyśle "kategoryzacji" w umyśle poszczególnych części mowy i ich odmiany - czyli zasady tej odmiany.
      Tak, w pewnym momencie przechodzimy na teksty pisane czarno lub niebiesko.
      Ale - myślę, że u dzieci dwujęzycznych proces "łapania" systemu języka jest długi. I taki zapis ułatwi w pewnym momencie zrozumienie odmiany końcówek języka polskiego! Może u dzieci lepiej czytających zapisywać końcówki na zielono np. w nowych wyrazach! Żeby dziecko czuło, że to wyraz odmieniony, a nie mianownik.
      Będziemy wszystkie pisać i będziemy obserwować i wyciągać wnioski.

      Usuń
    3. Faustynko!! Dzienniczek świetny. Jak obiecałaś tak zrobiłaś. Jest po polsku, jest po francusku, są rysunki!! Jak kiedyś będziecie wracać do dzienniczka, możesz zapisać: GABI STOI, RYCERZ STOI, SMOK STOI. SMOK MA OGON. TO GÓRY. GABI SIEDZI A TAM WODA. (to zapisy do nauki czytania - b. proste). Za każdym razem możesz dopisać coś nowego. Nie za dużo, oczywiście.
      To teraz już zawsze piszemy dzienniczki z dziećmi w podróży!
      Jeden błąd - nie zapisaliście, ze NAS widzieliście!!!! No skandal!

      Usuń
    4. Kochane: Kasiu, Aniu i Elu! Dziekuje wszystkim: co ja bym bez Was zrobila! dziekuje bardzo za wskazowki. Dlugobyl dla mnie najwazniejszy wymiar emocjonalno - wspomnieniowy dzienniczka, ale to swietne narzedzie jezykowe. Niestety w tych sprawach jestem jeszcze calkowitym dyletantem, ale zamierzam sie uczyc. Postaram sie jak najszybciej:-)

      Usuń
    5. Elu skandal straszny! ale do naprawienia :-)

      Usuń
    6. WAŻNE są obydwa aspekty, wymiary pisania dzienniczka!!!!
      Emocje i język!
      Uczy systemu języka - nawet prostego, w użyciu, w opisie, w sytuacji, w czasie (!) a to jest narzędzie do opisu własnych emocji. A jak to jest ważne... wszyscy wiemy. Emocje nazwane łatwiej okiełzać i zapanować nad nimi.
      Więc dużo słów i zdań z wykrzyknikami! :-)

      Usuń
  3. cudny ten Wasz dzienniczek! My też swego czasu pisaliśmy pamiętnik z wakacji - Mikołaj chętnie go potem oglądał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, dziekujemy! Powiem Gabrysiowi, ze tak sie podoba :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faustyno, to Gabryś ilustrował te dzienniczki? Krakowianie i Smok W. też są jego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylabo, za kilka lat moze moglabym odpowiedziec twierdzaco :-) Na razie jego produkcji sa rozne zdobienia typu kolo drabiniaste, zgaduje w nich tez jakies skomplikowane plany, czy moze tylko nature widziana jego okiem? Bez wzgledu na tresc: Gabrys ostatnio przelamal sie do rysowania i jestem z niego bardzo dumna :-) A rysunki jak widzac niezawsze konwencjonalne - i z tego jestem tez dumna, moze jeszcze bardziej nawet!

      Usuń
  6. Świetny pomysł , a jak cudownie wykonany ( mam tu na myśli głównie pracę Gabrysia,bo ,że mama zdolna to już wiemy).Ja też zabiorę małą na wycieczkę do mojego ukochanego Krakowa. Na razie historię o Smoku Wawelskim opowiada jej tata-po włosku:)Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu! dzieki za mile slowa, choc zastanawiam sie naprawde jak te moje zdolnosci ujawnily sie w tym dzienniczku :-)
      Mysle, ze Twojej Elence tez moglby sie spodobac jakis prosty dzienniczek. Zaczelam taki robic z Leo, moze wkrotce cos napisze na ten temat. I milego opowiadania legendy o Smoku Wawelskim w wersji polskiej! Nie wszystko da sie dobrze przetlumaczyc, wezmy na przyklad DRATEWKA, my probowalismy po fr i nijak :-)

      Usuń
  7. Przepiekny dzienniczek!

    IKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy Iko, na zachete powiem, ze to naprawde nic trudnego. Szczerze mowiac prezentowalam go tutaj jako narzedzie do wspierania jezyka, a tyle milych slow...Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Jestem mile zaskoczona takim dzienniczkiem
    Podoba mi się już sam pomysł, nie mówiąc o wykonaniu ....

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem mile zaskoczona takim milym komentarzem autorki tak wyjatkowych fotografii...
    dzienniczek byl robiony w ekspresowym tempie i bez wielkich aspiracji artystycznych:-)
    tym bardziej przyjemnie nam, ze rezultat sie podoba i witamy serdecznie u nas!

    OdpowiedzUsuń