W czasie naszych wycieczek, w spokojnych momentach, pisaliśmy z Gabrysiem dzienniczek. Ustalaliśmy, co mam zapisać, Gabryś dekorował i kolorował. W czasie podróży powklejaliśmy już wycięte ilustracje i plan. A po powrocie do Francji jeszcze raz pochyliliśmy się nad dzienniczkiem i dodaliśmy wywołane fotografie.
Od kilku dni przyjemność z dzienniczkiem trwa i trwa...A dlaczego? O tym już za kilka dni :-)
O dzienniczku wydarzeń i jego zastosowaniach u dzieci dwujęzycznych pisałam już TU, a Ela TU.
Zapraszam do lektury i podziwiania ekspresji malarskich młodego Artysty - Inżyniera (większość ilustarcji przypomina moim zdaniem schematy jakichś najdziwniejszych sprzętów :-)
Acha, jedno pytanie Elu. Jakimi kolorami pisac, bo my puściliśmy wodze fantazji :-)
A u Eli dzis o tym, jak dzienniczek może się stać kołem ratunkowym.
Moje dzieciaki również od maleńkości robiły takie dzienniki. Mam ich całą półkę. Jednak teraz, im są starsze tym mniej zapału do spisywania wydarzeń tych codziennych i niecodziennych. Przestawiły się na blogi...
OdpowiedzUsuńDawniej te dzienniczki były trójjęzyczne (polsko-angielsko-chińskie) i fajnie jest teraz poczytać i pooglądać sobie różne wpisy.
Dorotko, u nas w dwoch - polski i tym razem tez francuski, mniejszymi literami pod spodem, nie wiem czy widac.
UsuńA blogi to swietne pamietniki dla nastolatkow!
A masz jeszcze takie trojjezyczne dzienniczki? Moze chcialabys na ten temat cos napisac? W checia bysmy poczytali i poogladali!
A mogę ja? :)
OdpowiedzUsuńTEORETYCZNIE: czasowniki są czerwone, rzeczowniki ( w mianowniku) - niebieskie, a końcówki i reszta części mowy - zielone. ALE! Ja stosuję to "kolorownictwo" tylko na terapii, kiedy uczę dziecko czytać w tzw. początkowej fazie. Kiedy mam dziecko, które albo już umie czytać, albo już powoli zaczyna czytać stosuję metodę - jeden tekst jeden kolor. Dlaczego? Bo książki są pisane właśnie w ten sposób. Jednokolorowo :)
A teraz Ela albo mnie zruga, że głupoty wypisuję, albo nie :P
Pozdrawiam :)
Kasiu a podpowiesz i mi?:)
UsuńMoja Gabrysia chyba już powoli zaczyna czytać, ale ja do tej pory stosowałam tylko kolor czerwony do czasowników, innych słów nie zaznaczam. Ale u nas jest problem ze słowami czytanymi globalnie, Gabi słabo zapamiętuje i na początku, ponieważ mało jeszcze było czasowników, to wprowadziłam czasowniki globalne właśnie w kolorze czerwonym, żeby je jakoś bardziej podkreślić. A potem dochodziły nowe czasowniki i tak zostały w czerwonej oprawie;)
A może teraz już przestać kolorować wszystkie czasowniki na czerwono, a jakimś innym kolorem (np. fioletowym;D) pisać słowa poznawane globalnie, żeby wiedziała, że tych nie czyta sylabami, tylko patrzy na całość? Dobry pomysł?
A do Faustyny powiem, że super ten dzienniczek z wakacji i bardzo mi się podoba:) Taki będziemy robić jak pojedziemy na wakacje, ale ogólnie rodzinny, a nie tylko dla małej:)
Nigdy nie zapisywaliśmy przeżyć, jakiś śmiesznych sytuacji, albo ciekawostek, co robiliśmy, widzieliśmy to może w tym roku na to czas:) A fajnie jest utrwalać dobre wspomnienia:) Dzięki:*
Pozdrawiam
Ania:)
O to chodzi - czy chcemy uczyć dziecko czytać, czy chcemy tylko zapisywać przeżycia. Jeśli chcemy uczyć czytać, to dobrze pisz Kasia. Takie kolory, o których pisze stosujemy dlatego, że pomagają dziecku "złapać" system!, dokonać w swoim umyśle "kategoryzacji" w umyśle poszczególnych części mowy i ich odmiany - czyli zasady tej odmiany.
UsuńTak, w pewnym momencie przechodzimy na teksty pisane czarno lub niebiesko.
Ale - myślę, że u dzieci dwujęzycznych proces "łapania" systemu języka jest długi. I taki zapis ułatwi w pewnym momencie zrozumienie odmiany końcówek języka polskiego! Może u dzieci lepiej czytających zapisywać końcówki na zielono np. w nowych wyrazach! Żeby dziecko czuło, że to wyraz odmieniony, a nie mianownik.
Będziemy wszystkie pisać i będziemy obserwować i wyciągać wnioski.
Faustynko!! Dzienniczek świetny. Jak obiecałaś tak zrobiłaś. Jest po polsku, jest po francusku, są rysunki!! Jak kiedyś będziecie wracać do dzienniczka, możesz zapisać: GABI STOI, RYCERZ STOI, SMOK STOI. SMOK MA OGON. TO GÓRY. GABI SIEDZI A TAM WODA. (to zapisy do nauki czytania - b. proste). Za każdym razem możesz dopisać coś nowego. Nie za dużo, oczywiście.
UsuńTo teraz już zawsze piszemy dzienniczki z dziećmi w podróży!
Jeden błąd - nie zapisaliście, ze NAS widzieliście!!!! No skandal!
Kochane: Kasiu, Aniu i Elu! Dziekuje wszystkim: co ja bym bez Was zrobila! dziekuje bardzo za wskazowki. Dlugobyl dla mnie najwazniejszy wymiar emocjonalno - wspomnieniowy dzienniczka, ale to swietne narzedzie jezykowe. Niestety w tych sprawach jestem jeszcze calkowitym dyletantem, ale zamierzam sie uczyc. Postaram sie jak najszybciej:-)
UsuńElu skandal straszny! ale do naprawienia :-)
UsuńWAŻNE są obydwa aspekty, wymiary pisania dzienniczka!!!!
UsuńEmocje i język!
Uczy systemu języka - nawet prostego, w użyciu, w opisie, w sytuacji, w czasie (!) a to jest narzędzie do opisu własnych emocji. A jak to jest ważne... wszyscy wiemy. Emocje nazwane łatwiej okiełzać i zapanować nad nimi.
Więc dużo słów i zdań z wykrzyknikami! :-)
cudny ten Wasz dzienniczek! My też swego czasu pisaliśmy pamiętnik z wakacji - Mikołaj chętnie go potem oglądał.
OdpowiedzUsuńOch, dziekujemy! Powiem Gabrysiowi, ze tak sie podoba :-)
OdpowiedzUsuńFaustyno, to Gabryś ilustrował te dzienniczki? Krakowianie i Smok W. też są jego?
OdpowiedzUsuńSylabo, za kilka lat moze moglabym odpowiedziec twierdzaco :-) Na razie jego produkcji sa rozne zdobienia typu kolo drabiniaste, zgaduje w nich tez jakies skomplikowane plany, czy moze tylko nature widziana jego okiem? Bez wzgledu na tresc: Gabrys ostatnio przelamal sie do rysowania i jestem z niego bardzo dumna :-) A rysunki jak widzac niezawsze konwencjonalne - i z tego jestem tez dumna, moze jeszcze bardziej nawet!
UsuńŚwietny pomysł , a jak cudownie wykonany ( mam tu na myśli głównie pracę Gabrysia,bo ,że mama zdolna to już wiemy).Ja też zabiorę małą na wycieczkę do mojego ukochanego Krakowa. Na razie historię o Smoku Wawelskim opowiada jej tata-po włosku:)Pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńBasiu! dzieki za mile slowa, choc zastanawiam sie naprawde jak te moje zdolnosci ujawnily sie w tym dzienniczku :-)
UsuńMysle, ze Twojej Elence tez moglby sie spodobac jakis prosty dzienniczek. Zaczelam taki robic z Leo, moze wkrotce cos napisze na ten temat. I milego opowiadania legendy o Smoku Wawelskim w wersji polskiej! Nie wszystko da sie dobrze przetlumaczyc, wezmy na przyklad DRATEWKA, my probowalismy po fr i nijak :-)
Przepiekny dzienniczek!
OdpowiedzUsuńIKA
Dziekujemy Iko, na zachete powiem, ze to naprawde nic trudnego. Szczerze mowiac prezentowalam go tutaj jako narzedzie do wspierania jezyka, a tyle milych slow...Pozdrawiam serdecznie
UsuńJestem mile zaskoczona takim dzienniczkiem
OdpowiedzUsuńPodoba mi się już sam pomysł, nie mówiąc o wykonaniu ....
jestem mile zaskoczona takim milym komentarzem autorki tak wyjatkowych fotografii...
OdpowiedzUsuńdzienniczek byl robiony w ekspresowym tempie i bez wielkich aspiracji artystycznych:-)
tym bardziej przyjemnie nam, ze rezultat sie podoba i witamy serdecznie u nas!